FAQ
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Szukaj
Forum Strona Główna
->
teren Phiranil
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Zasady
----------------
Główne zasady
Kontynent Phyranil
----------------
Historia
Mieszkańcy
Położenie
Stworzenia
Rośliny
Sprawy magiczne
Wasze postacie
----------------
Wasze postacie fantasy
Miasta
----------------
Orbrego
Vilirnen
Hastie
chefiton
Terytorium ciemnych stron
Morvaliren
Pozostałe
teren Phiranil
Orwentyn
Zapis do klasztorów
Klasztor magów ognia
Klasztor magów wody
Klasztor magów powietrza
Klasztor magów ziemi
Obóz nekromantów
Las druidów
RPG
----------------
RPG w Phiranil
RPG innych światów
Bractwo Złotego Oka
----------------
Bractwo Złotego Oka
Książki
----------------
Twórczość Tolkiena
Trylogia ,,Dziedzictwo
Dzieła Sapkowskiego
,,Harry Potter
Propozycje
Inne
----------------
Luźne tematy
Wasze opinie na temat użytkowników forum
Wasza twórczość
O forum
Games
Ważne tematy
Inne strony
Zamknięte tematy
Shoutbox
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Dark P
Wysłany: Czw 21:18, 02 Lis 2006
Temat postu: Okolice Orwentynu
*Łopot skrzydeł odmierzał jej czas, już sama nie wiedziała dokładnie ile dni i nocy leci. Mając jedynie gwiazdy i instynkt za przewodnika przemierzyła już około 300 mil. Pogoda robiła się coraz bardziej kapryśna i od czasu do czasu padał mrożący krew w żyłach zimny deszcz. Głód i zmęcznie coraz bardziej doskwierały samotnej podróżniczce, zatem postanowiła urządzić polowanie i odpocząć.
Wierzchołki drzew migały pod jej stopami, świerzy sosnowy zapach tłumnie docierał do jej wrażliwych nozdrzy pobudzając apetyt. Nagle Dark P spostrzegła w dole uciekajacą łanię. Nałożywszy na dłonie pazury jeszcze bardziej zniżyła lot, zmuszając przestraszone zwierze do opuszczenia zarośli. Gdy tylko młoda sarna wybiegła na otwartą polanę, kobieta złożyła skrzydła i mocno zapikowała. Srebrna Kania u jej szyi leciała razem z nią. Przy ogłuszającym wyciu wiatru powietrzna łowczyni zaatakowała zwierze. Czerwona posoka polała się obficie na ściółkę, barwiąc liście pobliskiego klonu na kolor głębokiego szkarłatu. Bezgłowe truchło sarny upadło na ziemię. Kobieta odwiązawszy od pasa linę, spętała nogi zwierzęcia i powiesiła je na gałęzi.
Za pół godziny krew zupełnie zleci i będę mogła zacząć pieczenie...
Tak rozmyśląc poczęła przygotowania do ogniska. Gdy nazbierała już odpowiednią ilość drewna i ułożyła je w stosik, jednym krótkim zaklęciem sprowadziła na wyschnięte gałęzie żar. Po chwili wesołe płomienie tańczyły w ognisku ciesząc oczy i grzejąc zmraźnięte dłonie kobiety. Dark P ściągnowszy z drzewa upolowaną łanię zaczęła ją oprawiać. Kiedy skończyła, zbudowała prowizoryczny ruszt, nadziała mięso i poczęła piec dziczyznę. Miły zapach wypełnił okolicę. Zbuntowany żołądek łowczyni domagał się natychmiastowego posiłku. Gdy upewniła się, że potrawa jest już zdatna do spożycia zaczęła jeść.
Zapadł już wieczór, jedynym światłem wśród wszechogarniającego mroku było ognisko i rozgwieżdzone niebo, w które uporczywie wpatywała się samotna kobieta.*
***********************
*Ranek jak zwykle w tych okolicach był zimny i mokry. Na drzewach perliły się wielkie krople rosy, które z lekkim pluskiem spadały na ziemie.
Wysoko na niebie krążyła dostojna kania, która leniwymi uderzeniami skrzydeł utrzymywała się w powietrzu. Nagle ptak zaskrzeczał radośnie, po czym zanurkował w gęstwinę najwyraźniej dostrzegłwszy ofiarę.
Krzyk wyrwał Dark P ze snu. Leżąc skulona blisko wygaśnietego ogniska, powoli otworzyła oczy.
Przeznaczenie wzywa...
Pomyślała samotna łowczyni, zabierając się do uprzątnięcia obozowiska. Gdy wszystkie ślady bytności kobiety znikły z polany, zaczęła planować swe dalsze posunięcia.
Dziś nie polecę, rozruszam trochę nogi i pójdę dalej pieszo, to już niedaleko..
Wędrowała nieprzerwanie do południa. Wtedy to właśnie dotarła do podnóża wielkiej góry, której szczytu nie dostrzegłby z tej odległości zwyczajny człowiek. Ale Dark P nie była zwyczajna. Widziała dokładnie zarysy starożytnej budowli wyrastającej ze skały wysoko w górze. Tam był jej dom. Albo raczej początek wielkiego niegdyś miasta ludzi-ptaków, którym był właśnie zamek rodu Wielkiej Kani.
Dotarła do Orwentynu.*
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Elveron phpBB theme/template by
Ulf Frisk
and
Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin