Autor Wiadomość
Lapis
PostWysłany: Nie 14:13, 17 Gru 2006    Temat postu:

*Po odwiedzeniu kilku karczm postanowiła wrócić i zobaczyć co znaleźli jej towarzysze. Może powiodło im się lepiej niż jej.
Kiedy mijała kolejne zrujnowane domostwo wyczuła dziwną aurę, jakby magię, ale ... zwierzęcą? Tak, to chyba było to. Zaciekawiona ruszyła w tamtym kierunku.*
Lodowy Smok
PostWysłany: Nie 19:45, 10 Gru 2006    Temat postu:

Człowiek ocknął się w objęciu czyichś rąk otworzył oczy i powiedział
- Och moja głowa, gdzie ja jestem i co robie zakuty w dyby?
Wokół niego było paru łotrzyków jeden trzymał go za kark człowiek powiedział
- puśćcie mnie nie wiesz z kim zadzieracie.
Bandyci śmiali się szyderczo, widząc zakutego człowieka
-Dobrze dość tego!
Wokół człowieka pojawiła się ognista aura która zaczęła palić dyby, po chwili pękły a uwolniony człowiek złapał bandytę za rękę i rzucił w resztę bandy reszta przewróciła się na ziemię a człowiek poszedł krzycząc
-Gdzie jest ten krasnolud wiem, że to on maczał w tym palce!
Rockefeller
PostWysłany: Pią 22:02, 08 Gru 2006    Temat postu:

Krasnolud obudził się w nieznajomym miejscu, wstał i zoriętował się, że jest na piętrze karczmy. Ahh.. mój łeb - burknął. Rocke zszedł na dół i zapytał karczmarza co się stało. Dowiedział się, że walczył z jakimś oprychem i w pewnym momencie oby dwaj awanturnicy dostali obuchem w głowę. Nie wiadomo gdzie zaniesiono łotrzyka. Wściekły Rockefeller wyszedł z tawerny i pierwsze co spostrzegł interesującego to były osoby konwersujące ze sobą, jako, że krasnolud miał w zwyczaju najpierw poobserwowac interesujących go osób, zaczaił się i czekał na rozwój wydarzeń.
Lapis
PostWysłany: Pią 19:05, 01 Gru 2006    Temat postu:

*Półelfka wolno ruszyła do swego zadania. Weszła do najblizszej karczmy i po delikatnym odpytaniu gości wynajęła pokój i zaczęła tę trudniejszą część swej misji.*
- Czy wszyscy muszą być tak cholernie uczciwi? - szepnęła do siebie przeglądając kolejną torbę i znajdująć parę brudnych lub czystych onuc (strasznie słabe oświetlenie tu mają!) i resztę ekwipunku w miarę normalnego podróżnika.
Amras Isilra
PostWysłany: Czw 20:27, 30 Lis 2006    Temat postu:

Poszwędam się trochę. Może znajdę elfa chętnego do pomocy. Albo inną rasę. Jakbym nie wrócił za dwie godziny możecie uważać mnie za zmarłego powiedział elf z paskudnym uśmnieszkiem i odszedł.
Iron Lycan
PostWysłany: Śro 20:01, 29 Lis 2006    Temat postu:

- Ja tak, ruszam odrazu.. powiedział Iron i zniknął w poszukiwaniu jakiś śladów prześladowców.
Lapis
PostWysłany: Śro 19:27, 29 Lis 2006    Temat postu:

- Dobrze, więc ja... - zastanawiała się przez chwilę - poszukam w karczmach, może wynajmę pokój, przy okazji rozglądnę się po innych. Za dwie godziny spotkamy się tutaj i wymienimy nowinkami, zgadzacie się?
Iron Lycan
PostWysłany: Wto 19:53, 28 Lis 2006    Temat postu:

- Ja zajmę się przeszukiwaniem obrzeży miasta i mrocznych dzielnic w poszukiwaniu jakiś tajemniczych typków. - powiedział Iron
Lapis
PostWysłany: Wto 19:50, 28 Lis 2006    Temat postu:

- Wyczuwanie magii tutaj nic nie pomoże. Próbowałam już, nawet jeśli któryś ze szpiegów posługuję się magią to nie mogę tego wyczuć. Za silne osłony, a z tymi poszukiwaniami może poskutkować... zresztą, nie mamy innych pomysłów. Najlepiej zacząć od jakiejś karczmy, dyskretnie podpytać czy może ktoś obcy zatrzymał się na nocleg. To małe miasteczko... miejmy nadzieję, że wszyscy się tu znają, to ułatwiłoby nam poszukiwania.
Iron Lycan
PostWysłany: Wto 19:34, 28 Lis 2006    Temat postu:

- Może, jeśli ktoś z nas potrafi wyczuć magię to moglibyśmy namierzyć ich. Jeśli nie to pozostaje nam szukać kogoś kto miałby iść na zebranie i przesłuchać go lub śledzić - zaproponował wilkołak
Lapis
PostWysłany: Wto 19:31, 28 Lis 2006    Temat postu:

*Odwzajemniła uśmiech, chociaż bardziej przypominało to grymas... jakby ją nagle rozbolał brzuch.*
- Więc wiem trochę więcej, ale może nie zajmujmy się teraz drobiazgami. Szpiedzy Czarnego Pana mają spotkać się dzisiaj w Chefiton, tyle udało mi się wyciągnąć z pewnego osobnika, który już nigdy nie będzie miał nic do powiedzenia, tyle dobrego, że nie męczył się zbyt długo - z paskudnym uśmieszkiem spojrzała na elfa. - Niestety... nie zdązył już powiedzieć gdzie dokładnie ma odbyć się to spotkanie - poczekała chwilę po czym dodała. - Panowie, macie może jakieś sugestie co dalej robić?
Amras Isilra
PostWysłany: Nie 21:04, 26 Lis 2006    Temat postu:

ekhm. Można powiedzieć, że moja wiedza na ten temat jest ograniczona powiedział elf i uśmiechnął się
Lapis
PostWysłany: Nie 20:24, 26 Lis 2006    Temat postu:

- Jak narazie nie mam nic przeciwko - zmierzyła wzrokiem nieznajomego. - Jestem Lapis - wyciągnęła dłoń w stronę elfa. - Amras możesz się pochwalić jakąś wiedzą na temat tej, jak to powiedziałeś, zgrai?
Iron Lycan
PostWysłany: Nie 14:37, 26 Lis 2006    Temat postu:

- Hmmm, chyba nam się przydasz. Co ty na to? - zapytał elfkę
Amras Isilra
PostWysłany: Sob 22:04, 25 Lis 2006    Temat postu:

Ponieważ szukam kompaniii do tej przygody. Jestem Amras Isilra. Powiedział myśląc, że to może trochę ośmieli istotę
Iron Lycan
PostWysłany: Sob 21:58, 25 Lis 2006    Temat postu:

- Być może, a dlaczego pytasz? - odpowiedział Iron
Amras Isilra
PostWysłany: Sob 21:48, 25 Lis 2006    Temat postu:

Amras spacerował po Mieście złodzieji gdy nagle przechodząc obok parku zobaczył zakapturzoną postać która sama w sobie rzucała się w oczy oraz półelfkę rozmawiających ze sobą. Podszedł do nich uważając jednocześnie na sakiewkę. W końcu to miasto złodzieji - pomyślał. Po chwili zagadał do nich - Wyglądacie na poszukiwaczy przygód. Czy może szukacie tej zgrai co ja?
Lapis
PostWysłany: Sob 19:29, 25 Lis 2006    Temat postu:

*Zbilżała się już do miejsca spotkania, a nadal nie była pewna czy robi dobrze. Walczyła z chęcią ucieczki, ale właśnie w momencie gdy miała zawrócić zobaczyła Irona. Już za późno, dobra. Jestem spokojna. Wmawiając to sobie kolejny raz poczuła, że to kompletna bzdura. Była roztrzęsiona. Drugi raz w życiu, a tego pierwszego napewno już nigdy nie chciałaby powtarzać.*
- Witaj - powiedziała i uśmiechnęła się nieznacznie.
Iron Lycan
PostWysłany: Sob 19:09, 25 Lis 2006    Temat postu:

Iron czekał w umówionym miejscu ale miał wrażenie że się nie doczeka.
Lapis
PostWysłany: Sob 18:55, 25 Lis 2006    Temat postu:

Jasne, że tak. Witamy Wink.

Miasto złodzieji powoli budziło się do życia. Niewiadomo jednak czy przez deszcz spływający po dachach i działający usypiająco swym rytmem czy było to dzieło kilku postaci poruszających się w stronę jak zwykle otwartych drzwi karczmy.
Amras Isilra
PostWysłany: Śro 21:35, 22 Lis 2006    Temat postu:

Mogę się włączyć?
Ciern
PostWysłany: Śro 19:55, 22 Lis 2006    Temat postu:

Przekazuję kierownctwo użytkownikowi Lapis, Stajesz się mistrzem tej gry, wszystkie prawa mistrza gry spoczywają niniejszym na tobie.
Lapis
PostWysłany: Śro 18:32, 22 Lis 2006    Temat postu:

*Przebiegała przed jakimiś rozlatującymi się domostwami. Okna zwisały smętnie, najczęściej na jednym zawiasie. Jeśli można tak było nazwać prymitywny kawał metalu wbity w ściane i jakimś cudem nadal trzymający ramę okienną. Mijała właśnie wyjątkowo ciemny zaułek gdy wyłoniła się ręka owinięta w czarną tkaninę i chwyciła ją za ramię wciągając między budynki.*
Lodowy Smok
PostWysłany: Pon 11:48, 20 Lis 2006    Temat postu:

Złodziej podniósł miecz by uderzyć silnym cięciem w krasnoluda.
Rockefeller
PostWysłany: Śro 16:12, 15 Lis 2006    Temat postu:

Niezdecydowany krasnolud znów postanowił zająć się bandytą i zaczął biec twarzą w twarz z przeciwnikiem...
Lodowy Smok
PostWysłany: Pią 13:53, 10 Lis 2006    Temat postu:

Bandyta wkurzając sie pobiegł za krasnoludem z obnażoną bronią gotową do ataku.
Rockefeller
PostWysłany: Czw 21:23, 09 Lis 2006    Temat postu:

Krasnolud tylko się zaśmiał ze sztuczek bandyty:
- Myślisz, że mnie to rusza - zaśmiał się - ja też ci troche czary mary pokaże. Rocke nie zdążył dobyć zwoju, a już musiał kotrować uderzenie wroga. Jednak udało mu się szybko wyciągnąć zwój przemiany w wilkołaka, jako, że był niemalże mistrzem magii przemiany, już po chwili stął się wilkołakiem. Kątem oka zauważył wychodzącą elfke, porzucił z oka bandyte i starał się zatrzymac elfke przed wyjściem.
Lapis
PostWysłany: Czw 19:30, 09 Lis 2006    Temat postu:

*Trochę znudzona patrzyła na wojowników. Po chwili korzystając z okazji wymknęła się z pomieszczenia i przebiegła na drugą stronę ulicy.*
Lodowy Smok
PostWysłany: Czw 18:42, 09 Lis 2006    Temat postu:

Bandyta natychmiast zareagował wyciągając broń i wzmacniając ją ognistą magią stworzył dwuręczny miecz diabła zaczął szarżować na krasnoluda.
Rockefeller
PostWysłany: Czw 16:55, 09 Lis 2006    Temat postu:

Stali oko w oko:
- Ja ci dam śmiać się z krasnoluda, zobaczyny na co cię stać - warknął i rzucił się na złodziejaszka nie zważając uwagi na otoczenie...
Lodowy Smok
PostWysłany: Śro 17:33, 08 Lis 2006    Temat postu:

Złodziejaszek uśmiał się na widok krasnoluda i powiedział
- Ja tylko potrzebuję pieniędzy ale wiedz że jak mnie zaatakujesz to ja odpowiem tym samym.
Rockefeller
PostWysłany: Śro 16:22, 08 Lis 2006    Temat postu:

Rocke już zupełnie zapomniał o obserwowaniu elfki, teraz interesował go tylko pewien osobnik. Na widok wściekłego krasmoluda odskoczył od ofiary i oczekiwał go. Rockefeller nie specjalnie dobrze opanowywał nerwy, więc wybuchowo dobył swój topór, co wywołało reakcje tłumu, gdy krasnolud stał już oko w oko z opryszkiem, powiedział:
- Co myślisz, że nie widziałem co próbowałeś zrobić, może w tym mieście to naturalne, ale ja tego nie toleruje! - mówił głośno i donośnie - Więc tłumacz się! Albo uciekaj lub do walki stań, ale tego ostatniego ci nie radze! - ciągnął dalej coraz głośniej - Twój wybór...
W karczmie atmosfera była jak beczka prochu, wystarczyła iskra, a rozpęta tu się prawdziwe piekło, a Rockefeller czekał na ruch złodziejaszka.
Lodowy Smok
PostWysłany: Śro 13:26, 08 Lis 2006    Temat postu:

Człowiek widząc idącego w jego stronę odskoczył od człowieka czekając na krasnoluda.
Rockefeller
PostWysłany: Wto 21:06, 07 Lis 2006    Temat postu:

Rockefellera nużyło troche obserowanie nieznajomej elfki. Odwrócił zrezygnowanie głowę w strone dzrwi, zauważył wchodzącą postać . Wydawała mu się dziwna, wyglądał na opryszka: Chyba będe musiał mieć na oku tego deliktwenta! - pomyślał. W dalszym ciągu nie spuszczał wzroku z nieznajomego. Gdy on usiadł, krasnolud wyostrzył wzrok i zauważył, że opryszek niebezpiecznie, a konkretnie jego ręka, do sakwy osoby obok niego, Rocke momentalnie wstał i ruszył, by chwycić złodziejaszka na gorącym uczynku.
Lodowy Smok
PostWysłany: Sob 12:06, 04 Lis 2006    Temat postu:

Człowiek w szacie zabił żebraka cięciem swego miecza i skierował się w stronę karczmy by obserwować ciekawskiego krasnoluda a przynajmniej obrabować paru ludzi.
Rockefeller
PostWysłany: Sob 7:40, 04 Lis 2006    Temat postu:

Rocke, gdy zauważył, że ślędzona osoba, wszedła do karczmy, pomyślał: Dwie pieczenia, na jednym ogniu, napije się i poobserwuje ją. Po czym uśmiechnął się i wkroczył do karczmy. Zauważył, że faktycznie jest tam, śledzona osoba. Krasnolud usiadł przy stoliku, przy którym mógł w miare nie zauważony obserwować elfke. Gdy siadał powiedział w myślach sam do siebie: Cwana elfka, myśli, że zamydli mi oczy karczmą, pchiii... dziś nie pije musze mieć czystu umysł - myśli jak na krasnoluda bardzo zuchwałe, ale Rocke jest twardy i pewnie podoła.
Lapis
PostWysłany: Pią 20:45, 03 Lis 2006    Temat postu:

*Mrowienie na karku potwierdziło jej podejrzenia. Ktoś ją śledził. Niestety nie mogła wyczuć kto to...
Podrapała się po karku i uśmiechnęła. Uparciuch, ale dobrze. Niech tak będzie. Próbowała zlokalizować intruza, kiedy zachciało jej się pić. O proszę! Karczma. Jak dobrze się składa. Ciekawe czy przyjdzie za mną aż tutaj...
Półelfka wolnym krokiem weszła do izby i usiadła w zacienionym kącie.*
Lodowy Smok
PostWysłany: Pią 20:32, 03 Lis 2006    Temat postu:

Na jednym z pobliskich uliczek dziwny człowiek w ciemno-czerwonej szacie z kapturem bił jakiegoś żebraka krzycząc na cały głos
-Gdzie jest moja sakwa?!
Bijąc człowieka coraz mocniej.
Rockefeller
PostWysłany: Pią 7:37, 03 Lis 2006    Temat postu:

Krasnolud przez chwile śledził 2 nieznajomych, ponieważ zaintrygowało to, że jest bardzo możliwe, że mają ten sam cel. Podsłuchując ich potwierdził słuszność swojej tezy. Gdy zauważył, że zatrzymali się oni w parku, zaczeli z sobą rozmawiać, a po czym rozdzielili się. Rocke spojżał na elfke i zaintrygowało ją to, że jest zmartwiona czymś i to bardzo, nie mysląc zbyt wiele, postanowił sprawdzić gdzie ona się udaje.
Iron Lycan
PostWysłany: Śro 17:51, 01 Lis 2006    Temat postu:

- Dobrze będę gdzieś tu w okolicy. Iron postanowił się jeszcze rozejrzeć w okolicy i popytać ludzi.
Lapis
PostWysłany: Śro 17:47, 01 Lis 2006    Temat postu:

*Mogłam sie domyślić. Ech... nic tu po mnie. Tylko jak to powiedzieć, żeby nie zdradzić, że to między innymi mnie szuka? - pomyślała półelfka. Powoli wstała z ławki i wygładziła spodnie na udach. Zerknęła na wilkołaka.*
- Rozumiem, lepiej nie zwracać na siebie uwagi. - Spojrzała na słońce, już prawie pora. - Zainteresowalo mnie to o czym mówiłeś, Iron. Ale niestety spieszę się, a chciałabym poznać więcej szczegółów. Bedziesz tu czekał... jutro? O tej samej porze?
Iron Lycan
PostWysłany: Śro 12:32, 01 Lis 2006    Temat postu:

- Rozumiem twoje obawy. Ja szukam pewnej zgraji ... - powiedział upewniając się czy nikt ich niesłucha - ... prześladowów pochodzącej z ciemnych stron kontynetu. Zdjąłbym kaptur i porozmawiał w cztery oczy ale z powodu mojej urody mógłbym wzbudzić sensacje i niepotrzebną uwagę.
Lapis
PostWysłany: Śro 11:47, 01 Lis 2006    Temat postu:

- Mógłbyś, ale nie znam Twego celu, nie wiem co zamierzasz robić w mieście złodziei i krętactwa. Wolałabym pozostać anonimowa najdłużej jak się da. Mam nadzieję, że to zrozumiesz. W dzisiejszych czasach nikomu nie mozna ufać...
Iron Lycan
PostWysłany: Wto 21:33, 31 Paź 2006    Temat postu:

Iron zaprowadził ją do małego parku gdzie usiedli na ławce wśród drzew. Po chwili powiedział:
- Ach! Gdzie moje maniery, nieprzedstawiłem się. Jestem Iron. Zdaje się że mamy ten sam cel. Czy mógłbym poznać twoje imię?
Lapis
PostWysłany: Wto 20:36, 31 Paź 2006    Temat postu:

*Zatrzymała się i popatrzyła mu w oczy. Kto wie? Może warto zaryzykować... Zrobiła krok w jego stronę.*
- Prowadź.
Iron Lycan
PostWysłany: Wto 20:31, 31 Paź 2006    Temat postu:

- Niedaleko z tąd jest mały park w którym możnaby usiąść i porozmawiać spkojnie. Czy niemiałabyś nic przeciwko jeśli poszlibyśmy tam? - zapytał grzecznie Iron
Lapis
PostWysłany: Wto 19:35, 31 Paź 2006    Temat postu:

*Zaniepokojona spojrzała na swoich rozmówców. Nie czuła się dzisiaj zbyt dobrze, dwóch... to mogło być trochę zbyt dużo jak na jej siły. Szczególnie po tym jak niedawno uporała się z małym oddziałem, który ją ścigał. Westchnęła teatralnie i udała zmęczenie.*
- Przepraszam panów, ale dopiero co dotarłam do... Chefiton i jestem odrobinę zmęczona.
*Odwróciła się na pięcie i zaczęła szukać miejsca, w którym mogła czekać niezauważona.*
Iron Lycan
PostWysłany: Wto 13:56, 31 Paź 2006    Temat postu:

- Spkojnie, my tu tylko romawiamy. A raczej szukamy.. - odpowiedział spokojnym głosem stalowy wilkołak. Po czym ciągnął dalej - Tak się składa że szukam bandy rzezimieszków i zdaje mi się że nietylko ja. - zabrzmiał nieco metaliczny głos
Rockefeller
PostWysłany: Wto 8:51, 31 Paź 2006    Temat postu:

Krasnolud wyszedł z karczmy w której spędził noc, miał strasznego kaca, wczoraj pił do późnej nocy, dlatego jest teraz troche nieprzytomny. Rocke powoli ruszy w strone miasta mając nadzieje, że spotka kogoś kto pomoże mu w poszukiwaniach. Nagle się zatrzymał, jego uwage przykuły głosy z wąskiej uliczki, na prawo od niego, odwrócił głowe i spostrzegł dwie postacie spowite ciemnością, jako, że był odważny ruszył cicho w strone owych istot. Nagle stanął i powiedział głośno i dumnie:
- Co to ma znaczyć? Kim jesteście i czego tu szukaci? - Rockefeller nie czekając na opowiedź ciągnłą dalej - Może jesteście jakimiś rzezimieszaki, co? No więc? Kim jesteście - po tych słowach chwycił w ręce topór i czekał na reakcje, dwóch nieznajomych.
Lapis
PostWysłany: Pon 20:43, 30 Paź 2006    Temat postu:

Półelfka zdziwiła się na widok nieproszonego gościa. Coś w nim było nie tak. Czuła to. I przede wszystkim dzięki temu, że był tak inny została na swoim miejscu, żeby zobaczyć jak się rozwinie sytuacja. Nie liczyła na to, że tak szybko znajdzie sprzymierzeńców, ale przecież nadal ma wybór.
Pełen wyższości usmieszek zaczął wyraźnie drażnić postać więc ze zmrużonymi oczami i głosem pełnym jadu odpowiedziała :
- Nie jestem pewna. Obawiam się, że nie możesz mi pomóc.
Wewnątrz była roztrzęsiona, na zewnątrz zimna i dumna. Nie zmieniajac wyrazu twarzy czekała na odpowiedź.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group