Karczma Pod Zgniłym Wieprzem

Dark P

*Ściera brud z lady i krzyczy:
-Świerza kreeeew, świerza kreeeew! Komu, no komu?*

Lapis

*Wchodzi lekkim krokiem do karczmy, nazwa od razu zwróciła uwagę młodej półelfki. Lubiła takie urokliwe miejsca. Zawsze można było spotkać kogoś ciekawego.*
- Krew? Ech... lepsze cos niż nic, ja poproszę.
*Siada przed ladą i spogląda ukradkiem na gości karczmy.*

Dark P

*Patrzy z ukosa na młodą półelfkę Co ona tu robi, to nie miejsce dla takich stworzeń.... Poprawiwszy kaptur wyciagneła stary, zakurzony kufel i z lekkim bulgotaniem nalała gęstą ciemnoszkarłatną krew. Gdy naczynie było juz pelne, wręczyłe je klientce:
-2 miedziaki poproszę
Powiedziała wyciagając rękę po pieniadze jednocześnie drugą wycierając szynkwas*

Lapis

*Z sakwy wyciąga 2 miedziaki, w sumie wygórowana cena za tak "świeżą" krew. Przesuwa po ladzie pieniądze, wtem drzwi karczy otwierają się i zimny podmuch wiatru rozwiewa poły jej płaszcza.*

Dark P

*Szatańska karczma! Nie dość że pracuję tu na pół etatu i płacą mi jakieś marne grosze, to jeszcze muszę uważać, bo drzwi same się otwierają! Ech... Zarobię jeszcze jakieś 20 talarów i się stąd wynoszę... To wsumie wystarczy żeby wymienić krzesła w mojej karczmie... Mam nadzieję że nic nie zauważyli... Tak rozmyślając Dark P poprawiła swój płaszcz i podeszła do lady. Zgarnęła z brzękiem monety do skórzanego woreczka, zawiązała go i wyszła na tył gospody*

Ciern

Drzwi gospody trzasnęły z hukiem, do środka wszedł muskalarny, wysoki, czarnowłosy mężczyzna, zatrzasnął za sobą drzwi i podszedł półelfki spychając przy tym paru goblinów. Gdy podszedł do niej na odległość pół metra wyciągną zza płaszcza sztylet i przyłożył jej do pleców.
-Witaj Lapis-powiedział-Ostrzegałem że jeśli jeszcze raz wrócisz do tego miejsca to poniesiesz kare.

Lapis

*O starzy znajomi pomyślała. Nie dając po sobie poznać, że ją ta sytuacja jakoś obeszła wypiła resztę płynu znajdującego się w naczyniu*
- Cierń jak to miło z twojej strony, że wpadłeś. Czekałam na ciebie.
*Z niewiarygodną szybkością odwróciła się do napastnika, odepchnęła go na długość ramienia i przyłożyła mu jego własny sztylet do gardła.*
- Naprawdę bardzo miło - powiedziała ze stalowym błyskiem w oczach.

Dark P

*Ech.. i znów bójka, tym razem nie dopuszczę by pod moim okiem ktoś stracił tu rękę czy nogę... Już i tak ta karczma nie cieszy sie dobrą sławą Pomyślała Dark P po czym wyciągnęła przed siebie dłonie, fioletowe iskry buchnęły z jej oczu i po kilku zgrabnie dobranych słowach obydwoje-Cierń i Lapis zawiśli w powietrzu niezdolni sie poruszyć. Pomimo ich wysiłków nie zdołali się oswobodzić gdyż magia była zbyt mocna. Ze stanowczym spojrzeniem wpatrywała się w prowodierów zajścia czekając na wyjaśnienia*

Ciern

To był błąd-powiedział Cierń, p0o czym klasnął z całej siły w dłonie. Do gospody wtargnęło około piętnastu mężczyzn ubranych w identyczne płytowe zbroje.
-Zabijcie właściciela karczmy- rozkazał Cierń- i obezwładnijcie Lapisa, tylko nie zabijajcie, wiecie że jest warta majątek.

Dark P

*Z lekkim uśmieszkiem opuściła dłonie, Cierń i Lapis wylądowali na ziemi niezdolni się poruszyć. Komunikat czarnowłosego pólelfa bardzo ją rozbawił.Za kogo on się uważa? Pomyślała, po czym wielki fioletowy ogień wypełnił całe pomieszczenie, pozostawiajac po sobie jedynie puste zbroje i hełmy należące niegdyś do żołnierzy. Krocząc powoli i przeciągle okrążyła szynkwas i zatrzymała się przed dwójką obezwładnionych. Z pytajacym spojrzeniem zwróciła się do Ciernia:
-Wyjaśnicie mi o co tu chodzi mości elfie, czy mam was stąd poprostu wyrzucić? I to samo tyczy się ciebie moja panno.*

Ciern

Nawet gdybyś pragneła mnie wyrzucić- powiedział- Nie zdołała byś
Nagle wyjął z pochwy miecz który od razu zapłoną żywym ogniem jak gałązka w ogniu i wymierzył prosto w Lapisa.
-Nie tylko ty znasz się tutaj na magii mości Karczmiarzu, ale rację mówisz, wyjaśnie o co chodzi. Ten o to półelf, zakrył sie chańbą, zdradził swoją rase, zabił kilku jej przedstawicieli i paktuje z samym czarnym panem i tak się skałada że ta karczma jest miejscem spotkania Lapisa i Sługi czarnego pana... Prawda Lapis?? Ja jestem można powiedzieć łowcą głów, zostałem zwerbowany do tego zadania, tamci których zbroje leżą u moich nóg też byli łowcami, ale ich teraźniejszy stan zawdzięczają tobie karczmiażu. Może i ujdzie ci to na sucho, nie wiem nie do mnie należy wymierzenie ci kary.

Dark P

*Po krótkim zmierzeniu wzrokiem pustych pancerzy, które metalicznie błysnęły szczątkami fioletu Dark P rzekła:
-Sytuacja wyglądałaby innaczej gdybym nie użyła magii we własnej obronie, ci tutaj-wyciagnęła dłoń wskazując na szczątki rycerzy-byli gotów mnie zabić na twoje życzenie. W takim razie jestem niewinna na łamach tutejszego prawa... Historia którą mi opowiedziałeś bardzo mnie zaintrygowała, jestem ciekawa kto w takim razie jest moim pracodawcą...-lekki grymas zniesmaczenia wykrzywił twarz kobiety.-Musisz wiedzieć że brzydzę się złem i jestem gotowa z nim walczyć, gdyż...powiedzmy że zostałam przez nie skrzywdzona... Czarny pan jak go nazwałeś w moich rodzinnych stronach ma inne imię-znienawidzone imię. Reszty możesz się domyśleć. Jeśli natomiast chodzi o twoich towarzyszy broni to jeśli przyrzekniesz mi, że będziesz dalej ścigał tego plugawego zbrodniarza to przywrócę im życie, ale tylko wtedy... Niech to będzie mój rewanż na Ciemnej Stronie, choć wolałabym osobiście sie tym zająć...*

Ciern

-Nie lubisz ciemnych stron i mimo to prowadzisz karczmę na ich progu. Lapisa gardło umieszczone jest kilka milimetrów od końcówki mego miecza. Mam nadzieje że mi już nie ucieknie, przekonwojuje go teraz do siedziby mojego pracodawcy, przydała by mi się pomoc moich towarzyszy lecz nie znam tejrże magii którą użyłaś, gdybyś była tak miła...

Dark P

*-Jak to mówią żadna praca nie hańbi, jakoże nikt nie chiał się tu zatrudnić pensja jest niezwykle wysoka jak na te standarty...a mnie brakuje że tak powiem paru talarów na nowe krzesła do mojej karczmy... No ale dosyć o mnie, teraz gdy mnie upewniłeś mogę zrobić to co obiecałam.
Dark P wyciagnęła przed siebie dłonie i po kilku zgrabnie dobranych słowach, które układały się w cichą melodię z lekkim wysiłkiem przywrocila życie żołnierzom, ktorych szczątki jeszcze przed chwilą leżały na podłodze. Ci z niedowierzaniem macali rękoma swe nowe ciała i z pobożnym lękiem unikali wzroku kobiety.
-Pamietaj Cierniu gdybyś potrzebował mojej pomocy w walce ze złem zawsze chętnie się przyłącze, jakom Przestworzanka.
Powiedziała poczym lekkim krokiem oddaliła się za szynkwas.*

Ciern

Będe pamiętał, i ty możesz liczyć na moją pomoc- krzyknął za nią jeszcze Cierń- No, Lapis- powiedział ciągnąc kobiete za ubranie - idziemy do domu. żołnierze otoczyli Ciernia i Lapis i wszyscy razem wyszli z karczmy.

Dark P

*Gdy powróciła do lady w gospodzie już nikogo nie było, jedynie natrętna mucha krótkimi bzyknięciami przerywała chwilę ciszy. Wpatrując się beznamiętnie w kufel, Dark P rozmyślała o swej utraconej rodzinie i o tym co nowego jeszcze wydarzy się dzisiejszego dnia.*

Lapis

(1. Mojego imienia się raczej nie odmienia Wink

2. Ktoś musiał być zły, ale dlaczego ja? Razz

)
*Po kilku chwilach dało się słyszeć krzyk półelfki. Goście karczmy niespokojnie spojrzeli w stronę drzwi.*

Dark P

*Czyżby ta elfka znów wyrwała się na wolność? Cierń zawiódł? Tak rozmyślając Dark P wytężyła swe przestworzańskie zmysły, po chwili nasłuchiwania upewniła się, że jej podejrzenia były słuszne. Wyciagnęła przed siebie ręce, zaśpiewała krótko w nieznanym nikomu języku i błyszcząca, fioletowa bariera spowiła w płomieniach jej ciało. Teraz nic nie było wstanie jej pokonać. Potężna i przeraźliwa, tak czekała na pojedynek.

Lapis

*Po serii przeraźliwego wycia ranionych żołnierzy karczma zaczęła się wyludniać.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem na całą szerokość i do izby weszła półelka trzymając w rękach zakrwawiony miecz. Przejechała dłonią po klindze ścierając posokę, następnie oblizała palec i z błogą miną zwróciła się do Dark.*
- Gotowa na śmierć?

Dark P

*Z lekkim rozbawieniem Dark P pokręciła głową, nie mogła sobie uświadomić jak niewiele te istoty wiedzą o życiu. Za mało lat stąpają jeszcze po tej ziemi by zdawali sobie sprawę jak kruche jest nasze istnienie i że nie warto stawać w szranki z silniejszymi Tak rozmyślając wypowiedziała jedno krótkie zaklęcie, które zwaliło z nóg Lapis, ta nie mogąc się ruszyć krzyknęła przeciągle i upadła na podłogę. Przestworzanka obłożyła półelfkę magią snu i za pomocą lewitacji przeniosła w kąt gospody Niedługo po nią przyjdą, a tak właściwie to troche jest mi jej nawet szkoda Niezwracając więcej uwagi na intruza powrócila do lady.*

Lapis

(Powiedzcie mi dlaczego nikt nigdy nie docenia półelfów? Przecież to nie są głupie zwierzęta! Też potrafią czarować, a nie siup i lezy pod ścianą, to nie fair. Echś... Oburzyłam się Razz

)
*Obudziła się w całkowitej ciemności. Wyczarowała nad dłonią malutki płomyk.
Krzyk pełen wściekłości rozdarł nocną ciszę.*

Dark P

(Ups sorka, nie moglam się powstrzymać Laughing

)

Lapis

(To było silniejsze od Ciebie, rozumiem Razz

. Teraz trzeba czekać na Ciernia, żeby opisał jak po mnie przychodzi Wink

)
*Złapała się za głowę, okropnie bolała. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie ma broni. Uderzyła pięścią w podłogę.* Muszę uciec. Trzeba zmienić taktykę. Może wyniosę się na pewien czas z miasta... Ale najpierw trzeba odzyskać broń.
Jak się o mnie dowiedzieli? Przecież nikt, nikt... chyba że, ale kto mógłby zrdadzić?
Duszołap. *Już wiedziała co ma zrobić. Trzeba było tylko czekać, aż strażnicy po nią przyjdą...*

Ciern

Drzwi otworzyły się z chukiem, do środka wbiegł, Cierń, z prawego boku leciała mu krew, bez zastanowienia żucił na Lapis zaklęcie obezwładniające.
-Niech to cholera- przeklną- i znowu to samo. Zlitowała byś sie nademną Lapis, od pięciu lat cie ścigam, i od pięciu lat mi uciekasz.

Dark P

*Gdy w drzwiach pojawił się Cierń, Dark P przeszyła go lodowatym spojrzeniem:
-Mówiłeś, że się nią zajmiesz, a jak widać znów zdołała wam uciec.
Powiedziała kobieta, po czym wyciagnęła dłoń i rzuciła na półelfkę silne zaklęcie śpiączki.
-Teraz nie obudzi się nawet gdyby obok odbył się koncert rozwścieczonych smoków. Gdy będziecie chcieli ją wybudzić podajcie jej to-Dark P wyjęła zza płaszcza mały flakonik z jadowicie zieloną miksturą i podała go Cierniowi-A teraz wyjdzcie, nie mam dziś dobrego humoru...
To rzekłszy powróciła za ladę i ze szklistym wzrokiem wpatrywała się w pobliski kufel*

Ciern

Cierń spojrzał na Dark P płomiennym spojrzeniem, wyszeptał coś i nad jego dłonią zapłonęła wielka kula ognia, cisną nią w Dark P która zaczęła płonąć czerwonym ogniem:
-Teraz ty masz problem-powiedział

Dark P

*Płomienie szybko opadły. Pierścień czterech żywiołów zadziałał niezawodnie. Z lekkim niedowierzaniem Dark P spojrzała na Ciernia. Chyba nikt już na tym świecie nie jest naprawdę dobry... Niewdzięcznik.... Salę wypełnił ogłuszający śpiew tętniący w uszach co raz mocniej i mocniej. Pomieszczenie drgało. Stropy zaczęły pękać z przeraźliwym zgrzytem. Powietrze wypełniło się kurzem i odłamkami drewna, które wirując uderzały o ściany. Dark P bez ruchu skrzydeł wzniosła się w górę, wyciagnęła dłonie na boki i krzyknęła zmienionym głosem-Wynocha!- po czym z zamachem klasnęła w dłonie tworząc potężną siłę uderzeniową. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tępie. To co znajdowało się przed uskrzydloną kobiętą zachwiało się i z impetem uderzyło o ściany karczmy. Gdy huk wypełnił pomieszczenie, Dark P wykonała skomplikowany ruch dłońmi i zniknęła w fioletowych płomieniach, krzycząc na odchodnym:
-Nie pozostawiłeś mi wyboru, choć doprawdy nie wiem o co ci chodziło!
Tak zakończyła się historia Karczmy Pod Zgniłym Wieprzem. Nigdy więcej nikt już tam nie zaglądał, a jedyną pamiątką jaka po niej została, była niezwykła opowieść o Przestworzance, która zniszczyła to plugawe miesce.*