FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

Strzała Zagłady, Część pierwsza: Nowy Początek

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wasza twórczość
Autor Wiadomość
Lukaesan' arteo Methartis
Mag



Dołączył: 18 Lis 2006
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:34, 13 Lut 2007    Temat postu: Strzała Zagłady, Część pierwsza: Nowy Początek

Rozdział Pierwszy


Biegł przez długi korytarz, a za nim gnał ogromny kształt złożony z samej esencji ciemności. Był coraz bliżej, jeszcze pięć metrów, trzy dwa! Biegł tak szybko jak tylko mógł. Poczuł na szyi zaciskająca się przeraźliwie zimną dłoń...
Etherielu! Obudź się! Co, jak, co się dzieje? - zapytał młody Eldar patrząc nieprzytomnie w przestrzeń.
Spóźnisz się na śniadanie, a wiesz, że już i tak masz przechlapane u Arcymistrza gildii. Może i niedługo kończy kadencję, ale w każdej chwili może cię wykluczyć! - odparł niski Leśny Elf o imieniu Allether.
Już, już idę. - wybełkotał Etheriel. Zgramolił się z łóżka i poszedł na Alletherem. Szli krętymi korytarzami siedziby Gildii Złodziei, aż w koncu doszli do niewielkiego hallu służącego za jadalnię.
Zajęli dwa krzesł na krańcu długiego stołu. Na drugim krańcu już stał stary Gnom który był kończącym już karierę Arcymistrzem Gildii.
Ekhem, ekhem... - zachrząkał. Pragnę wam powiedzieć, moi drodzy złodzieje, że dziś odchodzę z tego fachu, a nowym Arcymiestrzem zostanie Dorbern.
Dorbern, który był opalonym Dzikim Elfem o ostrych rysach, szarych oczach i brązowych włosach podszedł do Arcymistrza i zgodnie z rytuałem przejmowania władzy przyjął od starca piękny rytualny sztylet i szybkim pchnięciem zakończył życie Gnoma. Na sali rozległy się oklaski, ponieważ nikt nie lubił starego buraka. Dwoje pachołków wyniosło ciało i zaczęło się śniadanie.
Etheriel nie jadł, zaniepokojony swym snem. Wiedział, że to on był tym uciekającym na oko dziesięcioletnim Elfem o delikatnych rysach, srebrnych włosach i intensywnie szmaragdowych oczach. wiedział, że to ma coś wspólnego z jego dzieciństwem, o którym wiedział niewiele. Pamiętał jedynie to, że obudził się pewnego ranka na ulicy przed zrujnowanym uniwersytetem magicznym. Zbierało się coraz więcej ludzi, więc Etheriel szybko się stamtąd zmył. Wałęsał się po ulicy, aż wreszcie natknął się na Allethera, który go przygarnął i wprowadził w arkana złodziejskiego fachu. Jakiś czas po tym przyjęła go za wstawiennictwem jego opiekuna Gildia Złodziei. Od tego momentu minęło szcześć lat...



Rozdział Drugi



Po skończonym śniadaniu Etheriel udał się na miasto. Szedł przez kręte korytarze, aż jego oczom ukazała się klapa w suficie. Otworzył ją i znalazł się obok domu jubilera. To on miał być jego następnym celem. Wszedł do sklepu i zaraz schował się za kolumną. Jest ruch, więc łatwo będzie okraść ten sklep. – pomyślał młody złodziej. Przemykał się niezauważalnie między kolumnami, aż dotarł za ladę, gdzie byłu drzwi do magazynu. Wyciągnął wytrych i kilkoma ruchami otworzył zamek. Gdy postawił nogę za próg, coś zaczęło niezwykle intensywnie wyć. No to wpadłem. – mruknął elf. Wszyscy się na niego patrzyli. Jeden z klientów pobiegł już po strażnika. Etheriel instynktownie położył dłoń na swoim elfickim sztylecie z wąską klingą z przezroczystego diamentu. W tej samej chwili do budynku wpadł strażnik. Wykrzyknął coś na kształt „Jesteś aresztowany!”. Jednak Etheriel miał zajęte myśli tym, jak się wydostać z tego bagna. Ku oniemieniu ludzi obecnych w sklepie wykonał niewiarygodnie długi skok nad ich głowami i opadł akurat przed drzwiami. Otworzył je i wybiegł na ulicę, a za nim strażnik. Biegł, aż w końcu dopadł bramy. Jednak jak zawsze wszystko szło źle. Strażnik przy bramie zagrodził mu drogę. Uciekinier nie miał wyboru. Wyszarpnął z pochwy sztylet i nie tracąc prędkości przęciął nieszczęśnikowi tętnicę. Umierający popatrzał się tępo na będącego już za bramą elfa, chwycił się za szyję i padł rzężąc na ziemię. Etheriel dopadł w końcu małego lasku, znajdującego się jakieś trzysta metrów od miasta. Tu mnie nie znajdą. – pomyślał – Kto normalny wszedł by do Zagajnika Banitów? Jemu jednak nic tu nie groziło. Od jakiś dwudziestu minut był „Wyjętym Spod Prawa”. Miał zamiar opuścić Mordenor i wyruszyć np. do Atareon’u. Tak, właśnie tego potrzebował. Nic lepiej go nie zrelaksuje jak parę miesięcy przesiadywania non – stop w karczmie przy wyśmienitym krasnoludzkim piwie. Nagle do jego uszu dotarł świst strzały która wbiła się dokładnie obo niego. Jestem jednym z was! – krzyknął w przestrzeń. Odpowiedziały mu lęcące w jego kierunku strzały. Wiedział, że to już koniec. Bandyci go nie zaakceptowali, a było ich za dużo, by mógł wygrać. Nie zamierzał się jednak poddać. Pobiegł z furią w kierunku gęstwiny z której sypał się na niego grad strzał, które ku jego zdumieniu odbijał się od niego, jakby wokół niego była magiczna tarcza. I rzeczywiście była. Otaczała go świecąca niebieskim blaskiem bariera. Dotarł w końcu do bandytów. Wyjął sztylet który był cały w ogniu, lecz go nie parzył. Ciął i dźgał nim na oślep, aż w końcu padł nieprzytomny.
Obudził go chłód. Gdy otworzył oczy zorientował się, że jest już noc, a wokół niego leżą ciała bandytów.
Zabiłem ich wszystkich i do tego za pomocą magii. – pomyślał zdumiony.
Nigdy nie udało mu się przywołać mocy. Każdy elf w jakimś stopniu miał dar magii, jednak Etheriel sądził, że jest wyjątkiem.
Wziął kamyk i spróbował sprawić, by się uniósł. Koncentrował się tak mocno, aż go rozbolała głowa. Nic z tego. Jęknął zrezygnowany. I poszedł przeszukiwać ciała bandytów. Takim sposobem stał się szczęśliwym posiadaczem dwóch katan (stwierdził, że pałki uzywane najczęściej przez rabusiów są zbyt mało finezyjne), zapasów jedzenia na parę tygodni, krzesiwa, hubki, pięciu fajek, tysiąca sztuk złota, łuku refleksyjnego z dodatkiem kołczanu, pięciu shurikenów i jedwabnego, zielonego płaszcza z kapturem który należał do przywódcy. Postanowił, że płaszcz herszta jest cieplejszy i zamienił go ze swoim starym czarnym. Dokonawszy przeglądu ekwipunku zbudował mały szałasik i zapalił przed nim spore ognisko które miało odganiać zwierzęta. Zjadł jeszcze kawałek suszonego mięsa, popił to piwem i poszedł do szałasu, gdzie padł zmęczony na swój stary płaszcz służący mu teraz za posłanie. Sen przyszedł bardzo szybko.

I jak? Dalsze części później.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wasza twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin